Błądziłam po dziale malarskim, myśląc, co mam zrobić. Po głowie chodził mi perfekcjonizm i różne kolory farb. Odpowiedzi znalazłam przy pędzlach do drewna.
Zaczęło się od podłogi w łazience. Chciałam ją przemalować. Niby proste, Internet doradzi, coś jednak poszło nie tak. Żeby tylko kolor! Lecz nie – wyszło chropowato, jak rozmazany jogurt. I jeszcze te niedomalowane kawałki pod ścianą!
W tym czasie zajmowały mnie inne rzeczy (o których będzie mowa niebawem!), więc zostawiłam podłogę w tym stanie. Dlaczego zresztą miałabym się przejmować? Paskudny widok, to prawda, lecz miałam ważniejsze sprawy. A jeśli kogoś zaproszę? – myślałam. No trudno, przecież nie powinien mnie oceniać przez pryzmat tego, czy umiem malować beton. A jeśli? Jak dla mnie wystarczy, że znam się na psychologii i paru innych rzeczach (i właśnie wyszła książka z moim artykułem!). Remontem nie będę zarabiać na życie, nie muszę się znać. Jakiś czas później z tą myślą ponownie wybrałam się do Castoramy, licząc, że doznam olśnienia i jakoś rozwiążę problem „chropowatej posadzki”.
Błądziłam po dziale malarskim, myśląc sobie, że jednak przecież są tacy, co by się uczepili. Dla których każde potknięcie należy obśmiać, a zwykłą rozmowę zastąpić toczeniem beki. Niech cię ręka boska broni, żeby się przejęzyczyć, a co dopiero coś gorzej! I przy nich wstydziłabym się swojej łazienki. Są tacy, dla których nigdy nie będziemy wystarczająco dobrzy, bo wytkną nam najdrobniejsze błędy, wypomną każdą niedoskonałość. Żeby się lepiej poczuć, co z tego, że czyimś kosztem. To jednak nie jest mój problem. Jak zapisano w świętych księgach, jak świat długi i szeroki: „jeśli ktoś chce, to zawsze jest coś, do czego można się dopierdolić”. To prawda stara jak świat.
Czy trzeba się bardziej starać, robić wszystko dobrze, nigdy się nie mylić, porządnie malować posadzki? Musimy iść w perfekcjonizm? A może skryć się, maskować wpadki, nie robić nic, zaniechać, zupełnie unikać ludzi? Totalnie nie. Na szczęście nie trzeba, przynajmniej nie polecam. Są owszem, i tacy, co się doczepią, to jednak nie mój problem. Wystarczy tych osób nie wpuszczać do domu. Do domu, do duszy, do swojego życia.
I kupić właściwy wałek. Trochę mi to zajęło. Dopiero dziś, błądząc między regałami, odkryłam specjalne wałki do malowania posadzki.